Pewnie znacie serial obyczajowy na TVP2 “M jak Miłość” ja osobiście go znam i miałem spotkanie z jego największą tajemnicą o której wam tu niżej opowiem. Wszystko co tu napiszę jest prawdą i tylko prawdą.
Moja mama bardzo lubi oglądać tego tasiemca i ja sam go czasami zobaczę gdy siedzę sobie z nią w godzinach wieczornych w salonie, czasami nawet gdy jem kolację ta produkcja przewija się kątem oka. Ale przejdźmy do rzeczy. Pewnego poranka obudziłem się rześki i wypoczęty i po paru minutach lenienia się, wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do kuchni za smakowitym zapachem salcesonu, zapowiadało się smakowite śniadanie. Mama uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie po czym podała mi smakowitą bułkę z chlebem. Od samego patrzenia dostałem żołądkowego orgazmu.
-Salceson jest dla kota karaluchu- popatrzyła na mnie karcąco.
-No ale mamo…- wydałem z siebie bolesny jęk gdy zobaczyłem zapchlonego sierściucha który miał zjeść moje śniadanie.
-Synu- rzekła przedrzeźniona , stukając rytmicznie o blat.
-Tak mamusiu?- odpowiedziałem grzecznie uśmiechając się od ucha do ucha i przegryzając szampańskie śniadanie.
-Nie oglądałam wczoraj “M jak Miłość” kochanie, włączysz mi go na tych… tym… internecie?- popatrzyła na mnie znów jakby wydawała milczący rozkaz włączenia jej odcinka na internecie-
Wziąłem laptopa do kuchni i położyłem go na stole po czym poszukałem w przeglądarce odcinków online, po chwili znalazłem oficjalną stronę TVP na której można było obejrzeć serial legalnie. Strona początkowo nie włączyła się, występowało czarne tło a na nim biały napis “strona w trakcie konserwacji”, jednak ja nie poddawałem się i po paru próbach włączenia strony udało mi się, jednak że strona jakby nie była ukończona, odcinki nie miały miniatur i były na białym tle, pisały tylko ich numery zamiast nazw. Pod względem jakości wyglądało to jakby zrobił to jakiś gimnazjalista na informatyce. Mama podeszła do mnie i popatrzyła na monitor.
Włącz naj… Ojejku! Zapomniałam że idę dziś do pracy!- złapała się za głowę i po chwili wybiegła na korytarz i ubrała płaszcz, wyszła z domu i odjechała naszą multiplą.
Zostałem sam w domu, po chwili popatrzyłem na laptopa i postanowiłem że zagram w Tibię lub Minecraft’a , bardzo lubię te gry. Wziąłem laptopa z zasilaczem do pokoju i usiadłem z nim na łóżku. Chciałem wyłączyć stronę lecz komputer jakby się zawiesił, po chwili strona załadowała się ponownie i ukazał mi się tylko jeden biały napis na kruczoczarnym tle, “M jak Miłość test 00(mp4.)”. Nie myśląc wiele kliknąłem nań i moim oczom ukazał się player, sam załadował się fullscren. To było bardzo dziwne ale nie bałem się bo miałem plakat Gangu Albanii na ścianie.
Rozpoczęło się intro, jak w normalnym odcinku słychać było tą piosenkę o miłości, jedyne co było dziwne to to że intro było czarno-białe, postacie przedstawiane też były jakieś smutne, bardzo smutne, choć nie mogłem zrozumieć czemu tak się dzieje, wyglądali przecież normalnie. Mniej więcej w połowie utworu ekran zaczął śnieżyć a głos w piosence począł się jakby komputerowo obniżać. Zauważyłem też coś przerażającego, Lucjan w miejscu oczu miał czarne plamy. Odsunąłem się od ekranu ale jakaś mroczna ciekawość kazała mi oglądać ten chory materiał dalej. Ekran po twarzy Lucjana zaczął bardzo śnieżyć, wtem po paru minutach ukazał się dom w Grabinie, widzieliśmy go z perspektywy podwórza, dom był bardzo dziwny, ze ścian odpadał tynk, niebo było zachmurzone, trawa żółto-brązowa a drzewa uschnięte, za domem na jednym z nich wisiał jakiś nieszczęśnik z papierową torbą na głowie. Po chwili z ziemi zaczęły wyłaniać się gnijące ręce które dziwnymi ruchami chciały jakby złapać za nogę coś co jest na powierzchni, ale tam nic nie było.
Czarny ekran i wysoki dźwięk, tak jakby nie było sygnału, piętnaście sekund. Pojawia się znów dom w Grabinie kręcony z tej samej perspektywy, tym razem był normalny ale jednak przechodziły mnie dreszcze gdy go widziałem. Później kamera weszła do domu, widzieliśmy kuchnię a w niej Lucjana i Barbarę, Barbara piekła ciasto a Lucjan siedział przy stole i czytał gazetę, demoniczne było to ze szczękał sztuczną szczęką niczym chory psychicznie a Barbara jakby to ignorowała. Zakłócenia. Czerwony Obraz, po paru minutach wszystko się uspokaja.
-Hania nie żyje- odparł cichutko Lucjan, powstrzymując się od szczękania tym co ma miast zębów. Po chwili jednak wybuchł śmiechem i złapał za widelec po czym wbił go sobie w dłoń tak mocno że przygwoździł ją do stołu.
-Najwyższy był na to czas- Barbara wyjęła ciasto z piekarnika i wyjęła z szafki kuchennej sporą butlę z dorobionym napisem “arszemik”, kobieta zaczęła obficie polewać ciasto specyfikiem i po chwili uśmiechnęła się szeroko -Teraz jest gotowe!- Lucjan patrzył na to wszystko i płakał cicho, wtem nastąpiły parominutowe zakłócenia. Gdy obraz wrócił widzieliśmy szopę i Lucjana, tym razem miał czarne plamy miast oczu tak jak w czołówce, oprócz niego była tam krowa. Lucek stał koło niej, po paru sekundach w nienaturalny sposób przekręcił głowę w stronę kamery i popatrzył mi prosto w oczy tymi czarnymi ślepiami. Bardzo się przestraszyłem ale byłem jak sparaliżowany i nie chciałem odejść od komputera. Wtedy nastąpiły zakłócenia i podczas śnieżenia było słychać pisk hamulców i krzyk Barbary. Zaczęła także grać dziwna melodia, była taka jakaś obca a jednak skądś ją znałem. Wtedy mnie oświeciło, to był hymn III Rzeszy. Wtem zakłócenia ustały a grał jedynie hymn, coraz ciszej. Akcja przeniosła się na drogę, widzieliśmy Hankę w samochodzie, na pierwszy rzut oka była tam sama, płakała. Wtem w blasku słońca przez chwilę zobaczyłem że coś koło niej siedzi, to nie miało ciała, jedynie świecące się, czerwone, potworne ślepia. Hania Mostowiak zdawała się tego nie widzieć. Potwór wyciągnął dłoń do kierownicy i choć jego palce były od niej daleko kierownica zaczęła sama skręcać w rów, Hanka zaczęła krzyczeć a po chwili modlić się i z całej siły siłowała się z kierownicą by nie wypaść z drogi, telekinetyczny nacisk monstrum był jednak coraz silniejszy tak że kierownica zaczęła skręcać mimo dłoni Hani. Kamera pokazała drogę którą jechał samochód, jechał nad przepaścią, skręcił i wypadł z drogi po czym zaczął dachować, słychać było stłumione krzyki kobiety i jakieś niemieckie słowa. Pojazd zatrzymał się na dachu, na torach.
Po paru chwilach było widać Hankę próbującą wyjść z pułapki, z dala było słychać dźwięki pędzącego pendolino. Wypełzała z płonącego wraku i już miała wyczołgać się z niebezpiecznego miejsca lecz wyciągnęła się za nią jakaś kończyna z czarnej materii, coś co było we wraku chwyciło ją za nogę i pociągnęło z powrotem do środka nie zważając na jej krzyki, wtem nadjechało pendolino i mimo iż próbowało zahamować to było tak rozpędzone że rozpłaszczyło samochód razem z Hanką na lokomotywie i jechało z wrakiem na przodzie, po boku lokomotywy było widać płynącą krew, nie do dołu lecz do tyłu po karoserii ciuchci, pociąg pędził dalej nie zatrzymując się, wtem zobaczyłem konduktora. To był Lucjan, te jego czarne plamy w oczodołach, szczękał szczękał sztuczną szczęką jakby gryzł coś niewidzialnego.
Dźwięki i obraz się urwał. Przez parę minut było widać napis na niebieskim tle “Własność archiwów TVP nie podlega rozpowszechnianiu pod karą finansową”, gdy napis zeszedł z ekranu nastąpił drugi “materiał uszkodzony, skontaktuj się z producentem”. Wreszcie pokazał się dom w grabinie tak jak na początku, jedyna różnica że gdzieś dalej za domem z czegoś dymił, potężny czarny słup dymu, na ziemi miast rąk z podziemi leżały spalone ciała. Na pobliskim, usychającym ponuro drzewie była zawieszona huśtawka, na niej zaś huśtał się ss-man, przynajmniej tak myślę. Miał czerwoną opaskę ze swastyką i skórzany, obwieszony orderami płaszcz, jego twarz kryła maska przeciwgazowa, przypatrywał się ciałom bawiąc się pistoletem jakiego używano na II wojnie światowej. Nastąpiło cięcie, to wyglądało jak zmiana slajdów, byliśmy znów w kuchni, Barbara siedziała pod stołem, płakała krwią, ukrywała się przed kimś. Byłem naprawdę przestraszony, serce rżnęło płuco. Lucjan chodził wokół stołu, miał te czarne oczodoły i to szczękanie zębami, trzymał w dłoni zakrwawioną siekierę.
-Kochanie, to koniec, miłość będzie silniejsza od śmierci…- Zagwizdał i szybko wywrócił stół. Obraz się zaciął i było widać jego chory uśmiech godny najgorszego wariata. Zaczęły się zakłócenia dźwięku, było tylko trzeszczenie. W uchu warg widziałem że Barbara coś mówi i Lucjan też, po chwili babcia rozwarła usta jakby krzyczała w niebogłosy. Trząsłem się. Lucjan wziął zamach i uderzył z mocą prosto w szyję swojej żony. Ostrze narzędzia cięło wpierw powietrze jakby w zwolnionym tempie, gdy zetknęło się ze skórą bezbronnej kobiety obraz zniknął, komputer mi się wyłączył, po chwili włączyłem go z powrotem, na początku się nie udawało ale wciskałem przycisk kilka razy i zaczął działać. Choć na początku mam ekran wybierania hasła to od razu włączył się odcinek, znowu oglądałem zakłócenia. Wtem ukazała się czarno-biała scena która sprawiła że ugryzłem język ze strachu. Lucjan tańczył w piwnicy z bezgłowym ciałem żony, w ciemnych kątach leżały zaś spalone ciała tak jak na podwórzu, obraz powoli czerniał.
Pojawiły się napisy na czarnym tle, wyglądały na zrobione amatorsko. Nie było muzyki tylko jakieś pikanie, pomyślałem że to pewnie Kod Morse’a ale i tak nie umiałem nawet tego notować. Napisy były nieczytelne, jakby odręczne i przewijały się bardzo szybko, po bokach zamiast zdjęć bohaterów było widać odwrócony pentagram który zmieniał ciągle kolory, raz niebieski, raz czerwony, raz zielony. Po chwili pojawił się jedyny czytelny napis, po niemiecku. Szybko go zanotowałem na zeszycie do przyrody, pisało “Wir leben und wir die Ewigkeit”
Potem odcinek się skończył a komputer się zresetował, w historii przeglądarki nie było śladu dziwnej strony, wydawało mi się jednak że słyszę ciche szczękanie w szafie. Coś zapukało w okno.
To był Cienisty Lucjan. Uśmiechał się i pukał kikutem ręki bez dłoni w okno.